
Chiny odcinają się od amerykańskiego LNG. Gra handlowa przenosi się na rynek energii
Znikające tankowce
Brytyjski „Financial Times” poinformował, że od 6 lutego br. do chińskich portów nie wpłynął ani jeden gazowiec z amerykańskim LNG. Ostatni statek, który nie zdążył rozładować ładunku przed wejściem w życie 15‑proc. ceł odwetowych, został przekierowany do Bangladeszu. W marcu Pekin podniósł taryfę do 49 proc., co – jak oceniają analitycy – czyni import z USA całkowicie nieopłacalnym.
Wojna taryfowa uderza w energetykę
Dotąd spór handlowy USA–Chiny skupiał się na półprzewodnikach czy technologiach 5G. Po raz pierwszy tak wyraźnie uderza w sektor energii.
– Nie sądzę, aby chińscy importerzy kiedykolwiek podpisali nowy kontrakt na amerykański LNG – ocenia Anne‑Sophie Corbeau z Columbia University.
Konsekwencje mogą być kosztowne dla amerykańskich koncernów, które budują nowe terminale skraplania gazu w Gulf Coast i Meksyku za kilkadziesiąt miliardów dolarów. Bez chińskiego popytu bilans finansowy części projektów staje pod znakiem zapytania.
Gazowa szansa Kremla
Energetyczna luka Chin już przyciąga Rosję. Ambasador Zhang Hanhui zapowiada wzrost importu LNG z rosyjskich projektów Arktyka LNG 2 czy Sachalin‑2. Moskwa jest dziś trzecim – po Australii i Katarze – dostawcą skroplonego gazu do Państwa Środka, lecz brak amerykańskiej konkurencji może przesunąć ją na jeszcze wyższą pozycję.
Co dalej?
- Pekin sygnalizuje, że przy utrzymaniu ceł nie ma powrotu do kontraktów z USA.
- Waszyngton wskazuje, że rozbudowa infrastruktury LNG ma sens, bo rośnie popyt w Europie i Indiach.
- „FT” zauważa jednak, że rynek azjatycki – największy importer LNG na świecie – pozostaje kluczowy dla opłacalności amerykańskich inwestycji.
Ostre taryfy celne sprawiły więc, że gaz stał się kolejną ofiarą geopolitycznej rywalizacji. A na tym konflikcie najwięcej zyskać może Rosja, umacniając swoje energetyczne relacje z Chinami.
Fot. PAP/EPA/Athit Perawongmetha / POOL