
Nielegalne reklamy polityczne na Facebooku. Trop prowadzi do Akcji Demokracja
Według ustaleń dziennikarzy Wirtualnej Polski – Szymona Jadczaka i Patryka Słowika – za falą reklam w mediach społecznościowych, które wspierały Rafała Trzaskowskiego, a jednocześnie uderzały w Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena, stoją pracownicy i wolontariusze fundacji Akcja Demokracja współpracujący z austriacką firmą Estratos Digital.
Reklamy, których nikt nie chciał firmować
Od 10 kwietnia Facebook wyświetlał tysiące sponsorowanych klipów publikowanych przez dwa anonimowe profile: „Wiesz Jak Nie Jest” i „Stół Dorosłych”. Łączny koszt kampanii przekroczył 420 tys. zł – więcej niż wydał jakikolwiek z oficjalnych komitetów w tym samym czasie. Nagrania stylizowano na „spontaniczne” sondy uliczne. W części materiałów narratorzy chwalili program Rafała Trzaskowskiego, w innych ostro krytykowali jego rywali, zarzucając Nawrockiemu brak wiarygodności, a Mentzenowi skrajny radykalizm.
Alarm NASK i wątek zagraniczny
Skala wydatków zwróciła uwagę Ośrodka Analizy Dezinformacji NASK. Eksperci państwowego instytutu ostrzegli, że anonimowe treści mogą być finansowane spoza Polski i służyć destabilizacji kampanii. Sprawę przekazano ABW. Meta – właściciel Facebooka – ustalił jednak, że konta reklamowe są zweryfikowane w Polsce, choć źródło pieniędzy pozostaje niejasne.
Kim jest Estratos Digital?
Śledztwo WP wykazało, że produkcją spotów zajmowała się Estratos Digital GmbH (dawniej Datadat) – spółka z Wiednia prowadzona przez byłych węgierskich polityków opozycji Adáma Ficsora i Viktora Szigetváriego. Firma specjalizuje się w cyfrowym marketingu dla „progresywnych ruchów” i od lat dostarcza Akcji Demokracja system płatności online oraz narzędzia analityczne. Większościowym udziałowcem Estratosa jest fundusz Higher Ground Labs powiązany z Partią Demokratyczną w USA.
Rola Akcji Demokracja
Trzech występujących w klipach działaczy potwierdziło, że do udziału w nagraniach zachęcili ich pracownicy lub wolontariusze Akcji Demokracja. Zarząd fundacji początkowo zaprzeczał jakimkolwiek związkom z kampanią, lecz w kolejnej korespondencji przyznał, że „zrobił uprzejmość” partnerowi technologicznemu i pomógł w rekrutacji statystów, nie ingerując – jak twierdzi – w treści.
Organizację od marca 2025 r. kieruje Jakub Kocjan, do niedawna asystent posłanki KO. Fundacja od lat prowadzi akcje frekwencyjne i protesty w obronie praw obywatelskich; w 2023 r. zebrała 4,3 mln zł przychodów, w tym ok. 2 mln zł z zagranicznych grantów (Fundusze Norweskie, amerykańskie fundacje).
Polityczne powiązania i zarzuty stronniczości
Kocjan jest laureatem nagrody prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego i uczestnikiem programu Szkoła Liderów z rekomendacji posła Michała Szczerby (KO). Krytycy zarzucają, że Akcja Demokracja, deklarując apartyjność, faworyzuje kandydatów obecnej koalicji rządzącej.
Co dalej ze śledztwem?
ABW ma ustalić, czy finansowanie reklam naruszyło ustawę o wyborach prezydenckich (zakaz zagranicznego wspierania kampanii). Jeśli potwierdzi się, że Estratos płacił za promocję bez zgłoszenia wydatków do PKW, grożą kary finansowe i postępowanie karne. Meta zapewnia, że bada zgodność kampanii z regulaminem, ale dotąd nie usunęła filmów – budżet reklam po prostu wygasł.
Konsekwencje dla kampanii
Afera wywołała polityczną burzę: sztab Karola Nawrockiego domaga się pełnego audytu wydatków w sieci, a sztab Rafała Trzaskowskiego odcina się od nieoficjalnej kampanii. NASK zapowiada publikację szczegółowego raportu o zagrożeniach dezinformacją, a organizacje pozarządowe apelują o szybsze wprowadzenie rejestru reklam politycznych z obowiązkowym ujawnieniem źródeł finansowania.
Sprawa pokazuje, jak łatwo przy pomocy zagranicznych firm i platform społecznościowych można wpłynąć na debatę publiczną – i jak trudno potem wskazać winnych. W obliczu zbliżającej się drugiej tury wyborów pytanie o transparentność finansowania kampanii w internecie staje się gorętsze niż kiedykolwiek.
Fot.: rawpixel.com