
Siemoniak: MSWiA nie współpracuje z samozwańczymi patrolami na granicy
Resort zachęca ochotników do wstępowania do Straży Granicznej
Apel do obrońców granic
Szef MSWiA Tomasz Siemoniak wezwał wszystkich, którzy deklarują chęć obrony polskich granic, aby „wstępowali w szeregi Straży Granicznej”. Jak podkreślił, formacja dysponuje 1500 nowymi etatami i „jeśli ktoś spełnia kryteria, będzie mile widziany”. Minister zaznaczył, że resort „nie współpracuje z samozwańczymi patrolami obywatelskimi”, których członkowie – jego zdaniem – próbują „robić na granicy zadymę”.
Kontrola na granicy polsko-niemieckiej możliwa latem
Siemoniak przypomniał zapowiedź premiera Donalda Tuska, że w wakacje może zostać przywrócona kontrola od polskiej strony granicy z Niemcami. Szef MSWiA wskazał, że liczba osób poddawanych readmisji w 2025 r. jest niższa niż w latach 2023-2024, ale pojawia się instrumentalizacja polityczna tematu migracji.
Uszczelnienie wschodniej granicy a nowe wyzwania na północy
Dzięki wzmocnieniu granicy polsko-białoruskiej sytuacja w tym rejonie „bardzo się poprawiła” – ocenił minister. Dodał jednak, że presja migracyjna przeniosła się na kierunek polsko-litewski, ponieważ osoby, które nie zdołały przejść przez Białoruś, „kierują się na północ”.
Wspólna strategia państw regionu
Siemoniak relacjonował spotkanie w Tallinnie z ministrami spraw wewnętrznych Finlandii, Estonii, Litwy i Łotwy. „Musimy mieć wspólną politykę w sprawie granic i nielegalnej migracji, bo to system naczyń połączonych” – podkreślił.
Stanowcza krytyka samozwańczych patroli
Minister potępił grupy, które „obrażają policjantów” i prowokują funkcjonariuszy Straży Granicznej. Zapowiedział, że organy ścigania będą reagować, gdy dochodzi do łamania prawa. „Resort w żaden sposób nie współpracuje z tymi osobami” – dodał.
Polityczny spór o migrację
Przedstawiciele opozycji, m.in. Mariusz Błaszczak i Krzysztof Bosak, zarzucają rządowi brak kontroli nad migrantami przekazywanymi przez Niemcy. Siemoniak odpowiedział, że „ogromne emocje” wokół tematu wynikają z instrumentalizacji politycznej, a liczby z lat wcześniejszych były znacznie wyższe.
Fot. PAP/Marcin Bielecki