
Donald Trump ostrzega Putina: „Nie igraj z ogniem”. Waszyngton chce jednak rozmów Moskwy z Kijowem
„Rosja powinna potraktować to poważnie”
Rzeczniczka Departamentu Stanu Tammy Bruce odniosła się do niedawnych wpisów prezydenta Donalda Trumpa, w których nazwał Władimira Putina „szalonym” i ostrzegł Kreml, by „nie igrał z ogniem”.
– Rosja musi zrozumieć, że prezydent ma do dyspozycji wiele narzędzi, które może wykorzystać, by powstrzymać rzeź – powiedziała Bruce podczas briefingu.
Emocje czy strategia?
Kreml uznał słowa Trumpa za efekt „przeciążenia emocjonalnego”. Bruce podkreśliła jednak, że o emocjach nie ma mowy:
– Amerykanie wybrali go ponownie, ponieważ mówi językiem zrozumiałym zarówno dla wyborców, jak i – mamy nadzieję – Moskwy.
Bezpośrednie rokowania wciąż na stole
Waszyngton nie widzi rozwiązania wyłącznie w dalszym wsparciu militarnym dla Kijowa.
– Wojna nie może zakończyć się wyłącznie środkami wojskowymi – obie strony muszą usiąść do stołu – stwierdziła rzeczniczka, zachęcając do rozmów z udziałem Rosji i Ukrainy.
Jakie „różne środki” ma prezydent USA?
Choć Bruce nie podała szczegółów, amerykański arsenał nacisku obejmuje m.in.:
- kolejne pakiety sankcji finansowych,
- zaostrzenie kontroli eksportu technologii,
- presję dyplomatyczną w ONZ,
- rozszerzone wsparcie wywiadowcze i logistyczne dla Ukrainy.
Reakcje Kijowa i Moskwy
- Ukraina przyjęła deklarację Trumpa z ostrożnym optymizmem, licząc na wzmocnienie swojej pozycji negocjacyjnej.
- Rosja oficjalnie bagatelizuje ostrzeżenia, ale analitycy w Moskwie przyznają, że perspektywa nowych sankcji może utrudnić plan budowy strefy buforowej w obwodzie sumskim.
Co dalej?
Administracja Trumpa rozważa, jak połączyć presję z mediacją. Na stole leżą propozycje rozmów w Turcji, Watykanie i Szwajcarii. Najbliższe tygodnie pokażą, czy Waszyngton zdecyduje się na kolejną transzę obostrzeń, czy też postawi na dyplomację z „twardym” ostrzeżeniem w tle.
Fot. PAP/EPA/JIM LO SCALZO